Sunday, November 23, 2014

Kasia, jej praca doktorska i University of Chicago

30 sierpnia, 2013 był chyba najgorętszym dniem roku. Żar lał się z nieba tak wielki, że w radio i telewizji nieustannie namawiano wszystkich do pozostania w chłodzonych pomieszczeniach. Pomimo tej rekordowo wysokiej temperatury i wilgotności powietrza, bez narzekania, a wręcz z radością, całą rodziną zapakowaliśmy się do samochodu i udaliśmy się na południe miasta do Rockefeller Chapel przy University of Chicago, gdzie miała odbyć się konwokacja mojej siostry Kasi.
Kasia Grochowska
+Rockefeller Chapel przy University of Chicago
Zaproszenie na uroczystość

Na miejsce przyjechaliśmy dużo przed czasem i udało nam się zaparkować przed samym budynkiem, ale nie byliśmy pierwsi. Przed kaplicą (bo drzwi były jeszcze zamknięte) ustawiła się już długa kolejka. Kasia udała się do budynku uniwersyteckiego, gdzie reszta świeżo upieczonych doktorów przygotowywała się do uroczystości, a my nie chcieliśmy być gorsi od innych rodzin i stanęliśmy w ogonku, oczekując, że po otwarciu drzwi uda nam się znaleźć dobre miejsce siedzące. Słońce i wilgoć były prawie nie do zniesienia, szczególnie, że w okolicy nie było żadnego drzewka dającego cień, który mógłby przynieść ulgę. Zanim nas zaproszono do wnętrza czułam jak po plecach spływa mi pot. Równo o godzinie drugiej trzydzieści po południu otwarto drzwi i po okazaniu zaproszenia, wpuszczono nas do środka. Uroczystość  rozpoczęła się o trzeciej. Była to niezapomniana i bardzo okazała ceremonia, z wprowadzeniem rektora, władz uniwersyteckich i wszystkich profesorów w pełnych strojach akademickich, w asyście proporców i  godeł uczelnianych oraz  przy odgłosie trąb, chóru akademickiego, kwartetu smyczkowego, dwóch śpiewaków operowych, telewizji i setki ludzi w ławach kaplicy Rockefellerowskiej; i to wszystko w budynku bez klimatyzacji. Każdemu spływał pot z czoła, bo papierowe wachlarze wręczane przy wejściu niewiele pomagały. Nikt jednak nie przejmowal się tym faktem. Najważniejsze było cieszyć się tą piękną chwilą, na którą wszyscy obecni tak długo czekali.
Rodzina Grochowskich w komplecie
 W kolejce przed kaplicą

Przed i podczas uroczystości:
 

Pomocne wachlarze








 
Po zakończeniu ceremonii

Nie przesadzę jeśli stwierdzę, że uzyskanie przez Kasię doktoratu to dla całej naszej rodziny wielka chluba. Oby więcej takich chwil w naszym życiu.  W Stanach Zjednoczonyc tytuł PhD (Doctor of Philosophy) jest najwyższym stopniem akademickim i w naszej rodzinie nie mieliśmy dotychczas doktora, który ukończył uczelnię zagraniczną. Wiele lat poświęceń ze strony Kasi jak i naszych rodziców zostało uwieńczone sukcesem. Dla mnie dodatkowo przeżyciem było to, że mogłam być obecna podczas dysertacji siostry (obrony pracy doktorskiej), która była udostępniona dla publiczności. Podczas obrony można było zadawać pytania doktorantce, z czego zresztą skorzystałam. Formalnie przewód doktorski zamknięty został przysięgą doktorską, i już na wiosnę mogliśmy na Kasię wołać „Pani Doktor”; niemniej nie mogliśmy doczekać się oficjalnej ceremonii nadania jej tego tytułu (którą w skrócie opisałam powyżej).

 
Kasia podczas dysertacji oraz chwilę po (ze swoją promotorką)

Dzisiaj moja siostra, otrzymała potwierdzenie z Library of Congress, że jej praca doktorska została zarejestrowana w zbiorach biblioteki kongresowej. Ogromnie się cieszę z jej sukcesu i gratuluję z całego serca. Do obecnej chwili pamiętam jaki to był ważny moment siedzieć w ławkach z rodzicami, kiedy wręczano jej dyplom ukończenia jednej z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie, i wtedy postanowiłam, że muszę ten moment utrwalić na piśmie. A właśnie, zdałam sobie sprawę, że to już ponad rok minął odkąd Kasia została uhonorowana tytułem Doktora (PhD) na University of Chicago, a ja dopiero teraz dotrzymuję mojego słowa.  

Wielu Polaków z ukończonymi studiami przyjeżdża do Chicago, ale niewielu z nich ma szanse i determinacj, aby kontynuować stopnie naukowe, a zwłaszcza na University of Chicago. Podejrzewałam, że niewiele osób ze studiami magisterskimi ukończonymi w Polsce podjęło się tego wyzwania i obroniło pracę doktorską na tej uczelni. Aby nie spekulować na ten temat, miałam ambicje spędzić wiele godzin w bibliotece uniwersyteckiej i odszukać odpowiednie dane. Przeglądnęłam wszystkie doktoraty obronione na każdym wydziale Uniwersytetu Chicagowskiego przez ostatnie 20 lat i moje przypuszczenia się potwierdziły. Właściwie to mogłabym wymienić wszystkie te osoby z imienia i nazwiska, bo jest ich tylko dziesięć, ale nie miejsce tutaj na to.

Poszukiwanie danych w bilbliotece uniwersyteckiej

Kiedy Kasia studiowała na południu Chicago, ja mieszkałam na północy miasta. I choć dzielił nas dość duży dystans z przyjemnością szukałam okazji, aby odwiedzić ją na kampusie. Z uwagi na moje wykształcenie (historia sztuki i architektura wnętrz) uniwesytet ten urzekł mnie swoją neogotycką architekturą, (wzorowaną na kampusach uniwersytetów w Oksfordzie i Cambridge) i zawsze kiedy go odwiedzam robi on na mnie duże wrażenie. Uwielbiam błądzić po okolicznych zakamarkach i przesiąkniętych historią uniwersyteckich korytarzach. I nie zdziwił mnie fakt, że magazyn Travel+Leisure w 2011 ogłosił University of Chicago jako jedno z najpiękniejszych miasteczek uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych.

University of Chicago: kilka ciekawych miejsc do zwiedzenia 
Przytoczyc tutaj warto kilka ważnych danych dotyczących samego uniwersytetu. Uniwersytet Chicagowski (ang.University of Chicago) jest jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów amerykańskich. Został on założony w 1890 roku przez Johna D. Rockeffelera na południowej stronie miasta Chicago, na gruntach ofiarowanych przez Marshall Fielda. Jest to uczelnia prywatna, na której każdego roku studiuje około 14 tysięcy osób, z czego 1/3 to studenci „undergraduates” (studia licencjackie), a 2/3 to „graduates” (studia doktoranckie). Uniwersytet zasłynął na cały świat, kiedy w 1942 roku Enrico Fermi nadzorował tutaj pierwszą sztuczną nuklearną reakcję łańcuchową. Do dzisiaj naukowcy uniwersytetu otrzymali razem 89 nagród Nobla (z czego 10-ciu jest obecnymi wykładowcami), a więc więcej niż jakikolwiek inny uniwersytet w Stanach Zjednoczonych. Uniwersytet Chicagowski jest też siedzibą najwiekszego wydawnictwa uniwersyteckiego w USA, University of Chicago Press.



Bardziej charakterystyczne i najstarsze budowle w stylu neogotyckim znajdują się na obrzeżach Głównego Dziedzińca (tzw. Main Quadrangles) jak np. świetlica Hutchinson Hall , wzorowana na Christ Church w Oksfordzie (a popularna obecnie z powodu serii filmów o Harrym Potterze, które nakręcano w Christ Church), Rockefeller Chapel, która jest najwyższym budynkiem na terenie kampusu i według jej imiennika, musi pozostać jego centralną i dominującą budowlą, czy szczególnie ulubiona przeze mnie kaplica Bond Chapel. Department of Music, na którym moja siostra studiowałą, również znajduje się przy tym dziedzińcu i dzięki temu miałam okazje wiele razy odwiedzać ten malowniczy i architektonicznie wyjątkowy zakątek. Warto też odnotować, że Wydział Muzykologii znajduje się w Goodspeed Hall, który jest jednym z najstarszych i najbardziej mrocznych budynków na terenie całego kampusu.


Na Głównym Dziedzińcu
Hutchinson Hall
Wejście do kaplicy Bond 
Budynek Wydziału Muzykologii
Uniwersytet Chicagowski reprezentuje nie tylko architekturę neogotycką. Zatrudniano tutaj wielu znanych architektów, którzy projektowali w nowoczesnym dla siebie stylu kolejne gmachy na kampusie jak np. Eero Saarinen, Ludwig Mies van der Roheczy Walter Netsch. Dzisiaj szczególnym powodzeniem cieszy się nowa podziemna i całkowicie zautomatyzowana biblioteka Joe and Rika Mansueto Library, której nadziemna część,  czytelnia, przykryta jest szklana kopułą (i tu nakręcano w tym roku kilka scen do filmu „Divergent”).

Autorka artykułu wewnątrz Joe and Rika Mansueto Library

Jak pisałam powyżej, University of Chicago jest instytucją prywatną i nie każdy może sobie wejść na teren jego wszystkich budynków, a szczególnie do bibliotek. Aby je zwiedzić trzeba być jego studentem lub zatrudnionym pracownikiem. Dzięki Kasi, która była najpierw studentką, a później wykładowcą na tej uczelni, mogłam otrzymać jednodniowe przepustki, które upoważniały mnie do chodzenia po całym kampusie. I choć jest wiele miejsc, które wymagają przepustek jak np. uniwersytecka plywalnia, to też jest wiele innych, do których można dostać się bez posiadania specjalnych przywilejów. Szczególnie polecam światowej sławy +The Oriental Institute (Muzeum Archeologiczne Bliskiego Wschodu) czy Robie House (dom zaprojektowany przez Franka Lloyda Wrighta).


 
Wewnątrz muzeum The Oriental Institute i zabytkowy dom Robie House

Ponieważ University of Chicago znajduje się na terenie dzielnicy Hyde Park, po południowej stronie miasta, w której nie ma Polskich sklepów i biznesów, nie często pamiętamy o tych terenach kiedy szykujemy się na niedzielny spacer. A szkoda, bo jest to przepiękna okolica, znajdująca się blisko jeziora i  światowej sławy Muzeum Nauki i Przemysłu (+Museum of Science and Industry, Chicago) . Krótko mówiąc polecam jednodniowy wypad w tamte strony. Co więcej, można przyjrzeć się Uniwersytetowi Chicagowskiemu z bliska i rozważyć, czy jest to odpowiednia szkoła dla naszych dzieci. 

Anna Grochowska
ANNALINE INTERIOR DESIGN
+ANNALINE ID 
annalineid@gmail.com