30 sierpnia, 2013
był chyba najgorętszym dniem roku. Żar lał się z nieba tak wielki, że w radio i
telewizji nieustannie namawiano wszystkich do pozostania w chłodzonych pomieszczeniach.
Pomimo tej rekordowo wysokiej temperatury i wilgotności powietrza, bez
narzekania, a wręcz z radością, całą rodziną zapakowaliśmy się do samochodu i
udaliśmy się na południe miasta do Rockefeller Chapel przy University of
Chicago, gdzie miała odbyć się konwokacja mojej siostry Kasi.
Kasia Grochowska |
+Rockefeller Chapel przy University of Chicago |
Zaproszenie na uroczystość |
Na miejsce
przyjechaliśmy dużo przed czasem i udało nam się zaparkować przed samym
budynkiem, ale nie byliśmy pierwsi. Przed kaplicą (bo drzwi były jeszcze
zamknięte) ustawiła się już długa kolejka. Kasia udała się do budynku
uniwersyteckiego, gdzie reszta świeżo upieczonych doktorów przygotowywała się do
uroczystości, a my nie chcieliśmy być gorsi od innych rodzin i stanęliśmy w ogonku,
oczekując, że po otwarciu drzwi uda nam się znaleźć dobre miejsce siedzące.
Słońce i wilgoć były prawie nie do zniesienia, szczególnie, że w okolicy nie
było żadnego drzewka dającego cień, który mógłby przynieść ulgę. Zanim nas
zaproszono do wnętrza czułam jak po plecach spływa mi pot. Równo o godzinie
drugiej trzydzieści po południu otwarto drzwi i po okazaniu zaproszenia, wpuszczono
nas do środka. Uroczystość rozpoczęła
się o trzeciej. Była to niezapomniana i bardzo okazała ceremonia, z
wprowadzeniem rektora, władz uniwersyteckich i wszystkich profesorów w pełnych
strojach akademickich, w asyście proporców i
godeł uczelnianych oraz przy
odgłosie trąb, chóru akademickiego, kwartetu smyczkowego, dwóch śpiewaków
operowych, telewizji i setki ludzi w ławach kaplicy Rockefellerowskiej; i to
wszystko w budynku bez klimatyzacji. Każdemu spływał pot z czoła, bo papierowe
wachlarze wręczane przy wejściu niewiele pomagały. Nikt jednak nie przejmowal
się tym faktem. Najważniejsze było cieszyć się
tą piękną chwilą, na którą wszyscy obecni tak długo czekali.
Rodzina Grochowskich w komplecie |
W kolejce przed kaplicą
Przed i podczas uroczystości:
Pomocne wachlarze |
Po zakończeniu ceremonii
Nie przesadzę
jeśli stwierdzę, że uzyskanie przez Kasię doktoratu to dla całej naszej rodziny
wielka chluba. Oby więcej takich chwil w naszym życiu. W Stanach Zjednoczonyc tytuł PhD (Doctor of Philosophy) jest najwyższym
stopniem akademickim i w naszej rodzinie nie mieliśmy dotychczas doktora, który
ukończył uczelnię zagraniczną. Wiele lat poświęceń ze strony Kasi jak i naszych
rodziców zostało uwieńczone sukcesem. Dla mnie dodatkowo przeżyciem było to, że
mogłam być obecna podczas dysertacji siostry (obrony pracy doktorskiej), która
była udostępniona dla publiczności. Podczas obrony można było zadawać pytania
doktorantce, z czego zresztą skorzystałam. Formalnie przewód doktorski
zamknięty został przysięgą doktorską, i już na wiosnę mogliśmy na Kasię wołać
„Pani Doktor”; niemniej nie mogliśmy doczekać się oficjalnej ceremonii nadania
jej tego tytułu (którą w skrócie opisałam powyżej).
Kasia podczas dysertacji oraz chwilę po (ze swoją promotorką)
Dzisiaj moja
siostra, otrzymała potwierdzenie z Library of Congress, że jej praca
doktorska została zarejestrowana w zbiorach biblioteki kongresowej. Ogromnie
się cieszę z jej sukcesu i gratuluję z całego serca. Do obecnej chwili pamiętam
jaki to był ważny moment siedzieć w ławkach z rodzicami, kiedy wręczano jej
dyplom ukończenia jednej z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie, i wtedy
postanowiłam, że muszę ten moment utrwalić na piśmie. A właśnie, zdałam sobie
sprawę, że to już ponad rok minął odkąd Kasia została uhonorowana tytułem
Doktora (PhD) na University of Chicago, a ja dopiero teraz dotrzymuję mojego
słowa.
Wielu Polaków z
ukończonymi studiami przyjeżdża do Chicago, ale niewielu z nich ma szanse i
determinacj, aby kontynuować stopnie naukowe, a zwłaszcza na University of
Chicago. Podejrzewałam, że niewiele osób ze studiami magisterskimi ukończonymi
w Polsce podjęło się tego wyzwania i obroniło pracę doktorską na tej uczelni.
Aby nie spekulować na ten temat, miałam ambicje spędzić wiele godzin w
bibliotece uniwersyteckiej i odszukać odpowiednie dane. Przeglądnęłam wszystkie
doktoraty obronione na każdym wydziale Uniwersytetu Chicagowskiego przez ostatnie
20 lat i moje przypuszczenia się potwierdziły. Właściwie to mogłabym wymienić
wszystkie te osoby z imienia i nazwiska, bo jest ich tylko dziesięć, ale nie
miejsce tutaj na to.
Poszukiwanie danych w bilbliotece uniwersyteckiej
Kiedy Kasia
studiowała na południu Chicago, ja mieszkałam na północy miasta. I choć dzielił
nas dość duży dystans z przyjemnością szukałam okazji, aby odwiedzić ją na
kampusie. Z uwagi na moje wykształcenie (historia sztuki i architektura wnętrz)
uniwesytet ten urzekł mnie swoją neogotycką architekturą, (wzorowaną na
kampusach uniwersytetów w Oksfordzie i Cambridge) i zawsze kiedy go odwiedzam
robi on na mnie duże wrażenie. Uwielbiam błądzić po okolicznych zakamarkach i przesiąkniętych
historią uniwersyteckich korytarzach. I nie zdziwił mnie fakt, że magazyn Travel+Leisure w 2011 ogłosił University of Chicago jako jedno z
najpiękniejszych miasteczek uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych.
![]() |
University of Chicago: kilka ciekawych miejsc do zwiedzenia |
Przytoczyc tutaj
warto kilka ważnych danych dotyczących samego uniwersytetu. Uniwersytet
Chicagowski (ang.University of Chicago) jest jednym z najbardziej prestiżowych
uniwersytetów amerykańskich. Został on założony w 1890 roku przez Johna D.
Rockeffelera na południowej stronie miasta Chicago, na gruntach ofiarowanych
przez Marshall Fielda. Jest to uczelnia prywatna, na której każdego roku studiuje
około 14 tysięcy osób, z czego 1/3 to studenci „undergraduates” (studia licencjackie), a 2/3 to „graduates” (studia doktoranckie).
Uniwersytet zasłynął na cały świat, kiedy w 1942 roku Enrico Fermi nadzorował
tutaj pierwszą sztuczną nuklearną reakcję łańcuchową. Do dzisiaj naukowcy
uniwersytetu otrzymali razem 89 nagród Nobla (z czego 10-ciu jest obecnymi
wykładowcami), a więc więcej niż jakikolwiek inny uniwersytet w Stanach
Zjednoczonych. Uniwersytet Chicagowski jest też siedzibą najwiekszego
wydawnictwa uniwersyteckiego w USA, University of Chicago Press.
Bardziej
charakterystyczne i najstarsze budowle w stylu neogotyckim znajdują się na
obrzeżach Głównego Dziedzińca (tzw. Main Quadrangles) jak np. świetlica Hutchinson
Hall , wzorowana na Christ Church w Oksfordzie (a popularna obecnie z
powodu serii filmów o Harrym Potterze, które nakręcano w Christ Church), Rockefeller
Chapel, która jest najwyższym budynkiem na terenie kampusu i według jej
imiennika, musi pozostać jego centralną i dominującą budowlą, czy szczególnie ulubiona
przeze mnie kaplica Bond Chapel. Department
of Music, na którym moja siostra studiowałą, również znajduje się przy tym
dziedzińcu i dzięki temu miałam okazje wiele razy odwiedzać ten malowniczy i
architektonicznie wyjątkowy zakątek. Warto też odnotować, że Wydział
Muzykologii znajduje się w Goodspeed Hall, który jest jednym z
najstarszych i najbardziej mrocznych budynków na terenie całego kampusu.
Na Głównym Dziedzińcu |
![]() |
Hutchinson Hall |
![]() |
Wejście do kaplicy Bond |
![]() |
Budynek Wydziału Muzykologii |
Uniwersytet
Chicagowski reprezentuje nie tylko architekturę neogotycką. Zatrudniano tutaj
wielu znanych architektów, którzy projektowali w nowoczesnym dla siebie stylu
kolejne gmachy na kampusie jak np. Eero Saarinen, Ludwig Mies van der Roheczy
Walter Netsch. Dzisiaj szczególnym powodzeniem cieszy się nowa podziemna i
całkowicie zautomatyzowana biblioteka Joe and Rika Mansueto Library, której nadziemna
część, czytelnia, przykryta jest szklana
kopułą (i tu nakręcano w tym roku kilka scen do filmu „Divergent”).
![]() |
Autorka artykułu wewnątrz Joe and Rika Mansueto Library |
Jak pisałam
powyżej, University of Chicago jest instytucją prywatną i nie każdy może sobie
wejść na teren jego wszystkich budynków, a szczególnie do bibliotek. Aby je zwiedzić trzeba
być jego studentem lub zatrudnionym pracownikiem. Dzięki Kasi, która była
najpierw studentką, a później wykładowcą na tej uczelni, mogłam otrzymać
jednodniowe przepustki, które upoważniały mnie do chodzenia po całym kampusie.
I choć jest wiele miejsc, które wymagają przepustek jak np. uniwersytecka plywalnia,
to też jest wiele innych, do których można dostać się bez posiadania
specjalnych przywilejów. Szczególnie polecam światowej sławy +The Oriental Institute (Muzeum Archeologiczne Bliskiego Wschodu) czy Robie House (dom
zaprojektowany przez Franka Lloyda Wrighta).
Wewnątrz muzeum The Oriental Institute i zabytkowy dom Robie House
Ponieważ
University of Chicago znajduje się na terenie dzielnicy Hyde Park, po południowej
stronie miasta, w której nie ma Polskich sklepów i biznesów, nie często
pamiętamy o tych terenach kiedy szykujemy się na niedzielny spacer. A szkoda,
bo jest to przepiękna okolica, znajdująca się blisko jeziora i światowej sławy Muzeum Nauki i Przemysłu (+Museum of Science and Industry, Chicago) . Krótko mówiąc polecam jednodniowy wypad w tamte strony. Co więcej,
można przyjrzeć się Uniwersytetowi Chicagowskiemu z bliska i rozważyć, czy jest
to odpowiednia szkoła dla naszych dzieci.
Anna Grochowska
annalineid@gmail.com